Po każdych wakacjach pojawiały się u mnie piegi. Pokrywały twarz i ramiona, ale nie były bardzo widoczne, a po krótkim czasie niemal całkowicie przestały być widoczne. Jednak w tym roku piegi, które mi się pokazały osiągnęły chyba rekordowych rozmiarów i – co gorsze – po dwóch miesiącach tylko trochę się zmniejszyły. Ze względów zdrowotnych nie chciałam tego tak zostawić.
Daleka podróż do krainy starożytnych Inków
Tegoroczne urlop był wyjątkowy. Po pierwsze wyjechałam z narzeczonym nie na dwa tygodnie, a aż na miesiąc! Wakacje przedłużyliśmy o kolejne dwa tygodnie ze względu na miejsce, w które zaplanowaliśmy się udać – moje wymarzone Peru. Sama podróż zajęła nam łącznie cztery dni, licząc podróż z Polski do Kolumbii, w której spędziliśmy pierwszy i ostatni dzień tej wyjątkowej podróży.
Bogota okazała się naprawdę pięknym i bezpiecznym miastem, przynajmniej w tych częściach, które mieliśmy okazję odwiedzić. Na każdym, dosłownie na każdym przystanku autobusowym lub w jego okolicy widać było patrol policji. Zaskoczyły nas również niektóre bardzo ciekawe rozwiązania i rozmach, z jakim je zrealizowano. Trzypasmowe drogi, a po środku pas zieleni oraz ścieżka rowerowa – to naprawdę robiło wrażenie!
Machu Picchu i jezioro Tanganika – to trzeba zobaczyć!
Z Kolumbii tanimi liniami lotniczymi udaliśmy się do Peru. Spotkało nas kolejne zaskoczenie. Tanie linie lotnicze, kursujące głównie nad Ameryką Południową okazały się całkiem luksusowymi przewoźnikami. Ich standardów mogły pozazdrościć europejskie linie. Pierwszy cel, jaki obraliśmy, to piramidy Inków. Z miejsca, do którego dowiózł nas ogólnodostępny autobus udaliśmy się pieszo. Kolejka, jedyny transport w docelowe miejsce jest tak droga, że postanowiliśmy z niej skorzystać tylko w drugą stronę. Przed nami kilkanaście kilometrów przez busz i wzdłuż torów – czy to aby bezpieczne? Okazało się, że całkowicie! Nie byliśmy jedynymi takimi śmiałkami, choć tłumów nie mijaliśmy.
Oprócz piramid, które zrobiły na nas naprawdę ogromne wrażenie, zachwyciła nas także wycieczka i pobyt na wyspie, znajdującej się na jeziorze Tanganika. Z brzegu płynęliśmy na nią kilka godzin, a gdy dotarliśmy na miejsce, zastaliśmy dokładnie to, o czym z niedowierzaniem czytaliśmy na wielu portalach podróżniczych. Jedynym środkiem transportu były nasze nogi lub zwierzęta, prąd dostarczany na całą wyspę był jedynie z agregatu, więc był towarem deficytowym. Mieszkańcy chodzili ubrani w tradycyjne stroje – nie dla turystów, których było tam niewielu, a żyli głównie z uprawy ziemi w systemie zbliżonym do naszej trójpolówki. Mieliśmy to szczęście, że w chałupie, w której zamieszkaliśmy był prysznic, z którego jednak leciała woda wprost z jeziora. Większość myła się po prostu w miskach.
Problematyczne piegi – jak je usunąć?
Podróż do Peru była, jak do tej pory, najciekawszą przygodą w moim życiu. Zmotywowała mnie ona do nauki języka hiszpańskiego, który jest niezbędny, by porozumieć się w Kolumbii i Peru nawet w najbardziej turystycznych miejscach. Jednak silne promienie słoneczne i balsam do ciała ze zbyt niskim filtrem pozostawiły mi pamiątkę w postaci dużych, ciemnych piegów. Tym razem obsypały mi również ramiona i barki, chociaż najwidoczniejsze są na twarzy.
W internecie znalazłam informacje o nowoczesnej terapii Cosmelan. Doskonałe opinie zachęciły mnie do zainteresowania się tym tematem szerzej. Okazało się, że pierwszą cześć zabiegu przeprowadza lekarz, a kolejną wykonuje się samemu w domu, stosując specjalne dermokosmetyki, które otrzymuje się od lekarza. I właśnie to zaważyło na mojej decyzji o pozbyciu się piegów właśnie w tej dermoklinice. Oszczędność czasu i duża skuteczność takiej terapii depigmentacyjnej były kluczowe. Po zabiegu dam znać, jak moja cera i moje piegi na niego zareagowały.